To tylko krem? Tak, ale…
… wpływa na Twoją gospodarkę hormonalną, mikrobiom skóry, stan zapalny, a nawet poziom stresu.
Mówią, że to nie ma znaczenia. Że to tylko zapach, tylko konsystencja, tylko na chwilę.
A prawda jest taka: każda z tych decyzji zostawia ślad.
W Twoim ciele. W Twoim nastroju. W Twoim zdrowiu.
To nie fanaberia. To biochemia. To codzienna chemia wyborów. Dlatego warto zacząć od jednego, świadomego gestu.
Bo czasem wystarczy zamienić „pierwszy lepszy” na „dobrze wybrany”, by znów poczuć, że masz wpływ – na siebie, na swój dzień, na swoje ciało.
Nowe badania: 28 dni może zrobić różnicę
Według badań opublikowanych przez zespół naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego, już 28 dni unikania kosmetyków zawierających parabeny i ftalany może odwrócić niektóre zmiany epigenetyczne w tkankach piersi związane z ryzykiem nowotworowym. W badaniu oceniano ekspresję genów związanych z rakiem piersi – u kobiet, które zmieniły produkty pielęgnacyjne na te pozbawione wspomnianych składników, ekspresja tych genów istotnie się obniżyła.
To bardzo budująca wiadomość. Dlaczego? Bo pokazuje, że mamy realny wpływ na swoje zdrowie – również poprzez to, czego używamy na co dzień. To nie jest abstrakcja. To jest biologia, chemia, medycyna. To konkretne reakcje hormonalne, procesy zapalne, mechanizmy naprawcze skóry, które zachodzą pod powierzchnią naskórka.
W tym kontekście warto wspomnieć o tzw. efekcie koktajlu chemicznego (ang. chemical cocktail effect). To zjawisko, w którym nawet niskie stężenia różnych substancji chemicznych, takich jak parabeny, ftalany czy SLS-y – mogą razem oddziaływać silniej, niż wynikałoby to z ich indywidualnego działania. Badania toksykologiczne pokazują, że organizm nie zawsze reaguje na pojedyncze substancje w sposób liniowy – ich łączna obecność może uruchamiać inne mechanizmy biologiczne, a tym samym zwiększać ryzyko niepożądanych reakcji lub długofalowych skutków zdrowotnych.
Dlatego tak ważne jest, by nawet stopniowo eliminować potencjalnie szkodliwe składniki – bo każdy krok zmniejsza ogólne obciążenie organizmu. Nie chodzi o straszenie, ale o świadomy wybór i stopniową zmianę, która przynosi realne efekty. Substancje takie jak parabeny i ftalany są klasyfikowane jako potencjalne „endocrine disruptors” – mogą naśladować działanie estrogenów i zaburzać naturalną równowagę hormonalną, co w dłuższej perspektywie może wpływać na ryzyko nowotworów hormonozależnych.
Czym właściwie są dermokosmetyki i jak ma się do nich wybór kremu?
Dermokosmetyki, inaczej kosmeceutyki, to produkty pielęgnacyjne, które łączą cechy kosmetyków i wyrobów dermatologicznych. W odróżnieniu od klasycznych kosmetyków – które działają głównie powierzchniowo i mają za zadanie upiększać – dermokosmetyki są ukierunkowane na wspieranie funkcji skóry w stanach zaburzenia jej bariery ochronnej.
Zgodnie z definicją, dermokosmetyki:
- są testowane dermatologicznie,
- mają przebadany skład pod kątem alergenności,
- często zawierają substancje aktywne stosowane w dermatologii (jak np. pantenol, niacynamid, ceramidy, Centella Asiatica),
- są pozbawione substancji drażniących – jak parabeny, ftalany, silikony, SLS-y,
- mogą być rekomendowane przez lekarzy dermatologów i onkologów.
Właśnie dlatego dermokosmetyki są tak istotne dla osób w trakcie leczenia, z chorobami przewlekłymi, skórą wrażliwą, atopową, a także – co kluczowe – dla pacjentek onkologicznych.
SATIVA – dermokosmetyki stworzone z troską o bezpieczeństwo
Marka SATIVA to przykład dermokosmetyków nowej generacji – stworzonych specjalnie dla osób z wrażliwą, reaktywną skórą. Ich formuły zostały opracowane z myślą o bezpieczeństwie, ale także o codziennym komforcie użytkowania. W składach nie znajdziesz:
- parabenów,
- ftalanów,
- konserwantów zaburzających gospodarkę hormonalną,
- syntetycznych substancji zapachowych,
- barwników,
- alkoholu etylowego.
Zamiast tego, znajdziesz tam bogactwo składników aktywnych znanych ze swojego działania regenerującego, kojącego i przeciwzapalnego: Centella Asiatica (wąkrotka azjatycka), pantenol, masło shea, alantoina, ceramidy, olej lniany, gliceryna roślinna.
Wśród produktów warto zwrócić uwagę na:
- Emulsję rewitalizującą SATIVA XERO-TEX – stworzoną dla skóry suchej, bardzo suchej i odwodnionej, idealną do codziennego stosowania po kąpieli, również przy atopii i po radioterapii.
- Krem myjący SATIVA SYNDET – łagodny środek oczyszczający bez mydła i bez SLS, odpowiedni do skóry wrażliwej, suchej i z zaburzoną barierą ochronną.

To produkty, które wspierają naturalne procesy odbudowy skóry, a nie je zakłócają. Dlatego są polecane nie tylko przez kosmetologów, ale i przez samych pacjentów – jako element codziennego rytuału spokoju. Dla wielu kobiet po diagnozie onkologicznej, taka pielęgnacja staje się nie tylko praktyką dbania o ciało, ale też symboliczną formą odzyskiwania kontroli.
Pielęgnacja jako rytuał psychiczny – co mówi o nas nauka
W badaniach prowadzonych przez Institute of Integrative Health, zauważono, że osoby stosujące codzienne rytuały pielęgnacyjne – nawet bardzo proste – wykazują niższy poziom kortyzolu (hormonu stresu) i wyższe poczucie kontroli nad codziennością. W świecie, w którym nie da się przewidzieć wszystkiego – taki rytuał staje się kotwicą.
To dlatego kobiety w trakcie leczenia mówią często:
„W terapii wszystko mnie bolało. Ale ten jeden gest – delikatne smarowanie skóry – był jak szept: damy radę.” – Marta, 47 lat
„To był pierwszy raz od diagnozy, kiedy dotknęłam siebie z czułością.” – Ewa, 41 lat
Dotyk swojego ciała, znajomy zapach, łagodne tekstury – to wszystko uruchamia układ przywspółczulny, odpowiedzialny za regenerację, spokój, odpoczynek. To nie placebo. To neurofizjologia.
Czy naprawdę warto płacić więcej? Wybór kremu pod lupą!
Dermokosmetyki są droższe – to fakt. Ale też ich formuły są znacznie bardziej zaawansowane. Mają mniej wypełniaczy, a więcej substancji aktywnych. Są bardziej stabilne, lepiej przebadane, bezpieczniejsze dla osób w grupach ryzyka. To inwestycja w bezpieczeństwo, zdrowie, spokój – i realne wsparcie procesów regeneracyjnych skóry.
W przypadku pacjentek onkologicznych to często nie luksus, ale konieczność – bo skóra w trakcie terapii jest jak pergamin: cienka, delikatna, skłonna do podrażnień. Nie da się jej potraktować pierwszym lepszym kremem z drogerii.

Każdy dzień to wybór. Zadbaj o ten, który masz dziś
Nie musisz robić wszystkiego naraz. Nie musisz wymieniać całej półki w łazience w jeden dzień. Ale możesz zacząć od jednego – bardziej świadomego wyboru. To może być pierwszy krok, który nie tylko poprawi kondycję Twojej skóry, ale też przywróci Ci poczucie wpływu na własne ciało, dzień i emocje.
- Żelu bez SLS-ów – który oczyści skórę bez jej przesuszania.
- Kremu bez parabenów – który nie tylko nawilży, ale też nie zaburzy Twojej gospodarki hormonalnej.
- Chwili tylko dla siebie, z zaufanym produktem w dłoni – która pozwoli Ci odetchnąć, zatrzymać się i powiedzieć sobie: „Zasługuję na troskę.”
To właśnie te mikrogesty tworzą makroefekt. Każde „dziś” to szansa na małą zmianę, która – powtarzana codziennie – może stać się Twoją nową codziennością. Nie czekaj na idealny moment. Nie potrzebujesz rewolucji. Czasem wystarczy zamienić jeden produkt, by zacząć inaczej traktować całą siebie.
Zamiast myśleć: „jeszcze się nie znam, to nie dla mnie”, pomyśl: „dzisiaj wybieram świadomie”. Nawet jeśli nie od razu zobaczysz efekty w lustrze, Twoje ciało – i Twoja skóra – już teraz zaczynają odczuwać różnicę. Codzienna pielęgnacja to nie obowiązek. To akt odwagi. To sposób na czułe towarzyszenie sobie – bez presji, ale z intencją.